Czy jest ktoś, kto mnie jeszcze pamięta?
Nad tym pytaniem zastanawiam się niemal od dwóch tygodni...
Rozumiem, że życie gna, czasem zbyt szybko, a ludzie przychodzą i odchodzą. I zdaje się, że tak też jest również w moim przypadku. Doświadczenie mi pokazało, że odejść jest naprawdę bardzo łatwo, natomiast z powrotami jest zdecydowanie trudniej i raczej różnie to bywa...
I tak sobie myślę, czy jest tu jeszcze, wśród moich bloggerowych znajomych, obserwatorów, ktoś, tak jak ja, ze "starej gwardii"? ;)
...łapka w górę! :)
Kochani, bardzo się cieszę, że piszę te słowa!
I bardzo się cieszę, że jestem tu i teraz :)
Jak długo pobędę - nie wiem...
Zawsze jest tak, że czasem czegoś w życiu brakuje lub też, jak w moim przypadku, bardzo chcę spróbować "ruszyć" z tym, czym zajmowałam się całkiem zręcznie jeszcze 4 lata temu. Zdawałoby się, proza życia wymusiła na mnie tymczasowe porzucenie rękodzieła na stałe, to jednak za sprawą koleżanki z ogólniaka i jej poszukiwaniom, jak sama mówiła "sposobu na siebie", ponownie znalazłam się w miejscu, które stworzyłam 7 lat temu - w mojej Arsdecorii :)
Po niemal czterech latach przerwy ponownie zaczęłam szyć. Co obudziło we mnie na powrót emocje, jakich zdecydowanie bardzo mi brakowało! Już zapomniałam, jakie szczęście daje praca wykonana sercem! I choć moje dziecko nie jest już 3 letnim przedszkolakiem, który tulił do piersi pierwszego Misia kieszonkowego, jakiego stworzyłam, wciąż z niebywałą radością reaguje na zabawki, jakie tworzę. To dodaje mi największego powera, by działać w tym dalej! Nie pieniądze, nie facebookowe lajki, a radość dziecka dodaje mi skrzydeł ♥
Nad tym pytaniem zastanawiam się niemal od dwóch tygodni...
Rozumiem, że życie gna, czasem zbyt szybko, a ludzie przychodzą i odchodzą. I zdaje się, że tak też jest również w moim przypadku. Doświadczenie mi pokazało, że odejść jest naprawdę bardzo łatwo, natomiast z powrotami jest zdecydowanie trudniej i raczej różnie to bywa...
I tak sobie myślę, czy jest tu jeszcze, wśród moich bloggerowych znajomych, obserwatorów, ktoś, tak jak ja, ze "starej gwardii"? ;)
...łapka w górę! :)
Kochani, bardzo się cieszę, że piszę te słowa!
I bardzo się cieszę, że jestem tu i teraz :)
Jak długo pobędę - nie wiem...
Zawsze jest tak, że czasem czegoś w życiu brakuje lub też, jak w moim przypadku, bardzo chcę spróbować "ruszyć" z tym, czym zajmowałam się całkiem zręcznie jeszcze 4 lata temu. Zdawałoby się, proza życia wymusiła na mnie tymczasowe porzucenie rękodzieła na stałe, to jednak za sprawą koleżanki z ogólniaka i jej poszukiwaniom, jak sama mówiła "sposobu na siebie", ponownie znalazłam się w miejscu, które stworzyłam 7 lat temu - w mojej Arsdecorii :)
Po niemal czterech latach przerwy ponownie zaczęłam szyć. Co obudziło we mnie na powrót emocje, jakich zdecydowanie bardzo mi brakowało! Już zapomniałam, jakie szczęście daje praca wykonana sercem! I choć moje dziecko nie jest już 3 letnim przedszkolakiem, który tulił do piersi pierwszego Misia kieszonkowego, jakiego stworzyłam, wciąż z niebywałą radością reaguje na zabawki, jakie tworzę. To dodaje mi największego powera, by działać w tym dalej! Nie pieniądze, nie facebookowe lajki, a radość dziecka dodaje mi skrzydeł ♥
Nie będę Was, drodzy czytelnicy, zanudzać zwierzeniami, a zaproszę Was do odwiedzania mnie tutaj, bo, jak mawiają, w kupie siła ;) i zawsze raźniej, jak ktoś idzie obok :)
W ramach przypomnienia, wklejam zdjęcia Misiów kieszonkowych, tych pierwszych i tych obecnych, oraz tych, które dopiero będą :)
Zapraszam serdecznie i DZIEŃ DOBRY! ...mimo popołudniowej pory :)
Zapraszam serdecznie i DZIEŃ DOBRY! ...mimo popołudniowej pory :)