PROSZĘ - nie kopiuj !

Protected by Copyscape Online Plagiarism Check

czwartek, 21 października 2010

ZMAGANIA Z HOLEM

Od około roku w naszym domu trwają prace remontowo-upiększające. Długo, prawda? Niestety, wlecze się to strasznie, bo z jednej strony ograniczają nas finanse, a z drugiej permanentny brak czasu. Ale żeby nie trwać w ciągłym poczuciu niespełnienia, niedokończenia, a czasami ogólnego marasu, który bywa, że mnie przerasta, staram się szukać pozytywnych stron tego wleczącego się za nami bałaganu... :) I tak sobie tłumaczę i mężowi, że szukam inspiracji, próbując wymyślać jakieś nowe rozwiązania, które zostaną z nami na długo, a nie jak do tej pory, będą tymczasowym prowizorycznym rozwiązaniem, zastąpionym w przyszłości czymś lepszym...
A problemem u nas jest brak przedpokoju!

Mieszamy w prawie 100-letniej kamienicy, która była kiedyś domem dla jednej rodziny i ich służby. Z czasem mieszkania zostały rozdzielone i sprzedane. Obecnie w kamienicy mieszkamy my oraz trzy inne rodziny. Kamienica wygląda jak Mały Belweder, przynajmniej tak mówią, ale trudno mi się z tym nie zgodzić :)
Nasze wejście jest chyba najładniejsze :) tzn. znajduje się pod czterem okazałymi kolumnami, wzniesionymi na trzystopniowym podwyższeniu, który zwiem ganeczkiem :)
I z tego ganeczku wchodzi się od razu do domu, a konkretnie do holu. Czyli jak wspomniałam, nie ma przedpokoju, jest od razu pokój.
Ma to swoje dobre strony, ale jednak w tak starej kamienicy, ogrzewanej gazem, gdzie wysokość od podłogi do sufitu waha się w granicach 3,40-3,70m., każde otwarcie drzwi, zwłaszcza zimą powoduje uciekanie ciepła, które jest na wagę złota! Ponadto, drzwi muszą być przeszklone, bo oprócz dwóch, raczej niewielkich jak na to pomieszczenie okien, dostępność światła dziennego też jest bardzo ważna!

I tak próbowałam już zasłon, zasłonek i na dłuższą metę nie jest to to, o co mi chodzi. Owszem, wizualnie jest ładnie, ale po zapaleniu światła, widać nas z ulicy jak na dłoni, co mi przeszkadza...

Kupiliśmy też parawan, który zasłania co chcemy schować, ale też przysłania widok samego holu, gdyż jest za wysoki! Przy samych drzwiach też stać nie może, bo mamy psa, który często biega do drzwi, no i małe dziecię, które nie zawsze trzyma rączki przy sobie :) Siłą rzeczy parawan pod samymi drzwiami długo by jednak nie przetrwał...

No i zaświtał mi w głowie pewien pomysł, którym natchnęła mnie Asia z Green Canoe :)
A mianowicie, napisała ona post o tym jak w szafie schowała pralkę :)
Zainspirowały mnie drzwi jej szafy, które przypominają mi okiennice i wpadłam na to, by coś podobnego zainstalować w wejściu, od wewnątrz.
Za pomocą zawiasów, przymocować te drzwiczki do wnęki, w której mamy drzwi wejściowe.
Ale na tym nie koniec...
Te drzwiczki muszą być zrobione w taki sposób, by jedno skrzydło było za pomocą zawiasów 'złamane' po środku, jak parawan :) Tak by mogły się składać, a dopiero potem otwierać jak drzwi, tyle, że do wewnątrz mieszkania :) Dzięki temu złożeniu nie będą po otwarciu za daleko wystawać, przeszkadzać i zawadzać, bo pozostaną we wnęce :)
Mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi??? :)

Na drzwiach, oczywiście, zawisną na zazdroskach firanki, a gdy się ściemni zamkniemy 'okiennice' :) Nikt nas podglądać nie będzie, a hol zyska na swojej wielkości, gdyż zrezygnujemy z parawanu, który i tak przysłania jego część.

A żebyście mogli sobie to troszkę lepiej wyobrazić, pokażę zdjęcia mojego holu :)
Tylko proszę o wyrozumiałość, bo zdjęcia zostały zrobione prawie rok temu, w czasie gdy robiliśmy kominek, dokładnie kozę. Panował tam wtedy jeden wielki bałagan...

... jedna strona holu

... a tu patrząc na wprost od kominka. 
Przy okazji z dziecięciem i psiakiem w roli głównej :)

Poniżej jest już posprzątane :) tylko kapa nie pasuje, ale wtedy chwyciłam w ręce cokolwiek! Bo wiadomo, 1,5 roczne dziecię i pies...



Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania na temat tych 'okiennic' :)
Mnie się pomysł podoba, mężowi również, i nie musiałam go przekonywać! Po prostu mu powiedziałam i pokazałam zdjęcia tych drzwiczek. Powiedział, że to może się udać, a co najważniejsze, powinno spełniać swoją rolę, również dekoracyjną ;) Oboje mamy nadzieję, że to w końcu będzie TO! :)


No i śniegiem u nas sypnęło... Na szczęście nie tak całkowicie i drastycznie! Tak na zmianę, raz sypie, raz wychodzi słońce i wszystko topi. Nie chcę jeszcze śniegu, za wcześnie na to! A poza tym 30.10. znów idziemy na wesele! Na szczęście ostatnie w tym roku :)


Dziś się  rozpisałam, przepraszam. 
Tym co doszli do końca gratuluję wytrwałości! Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na amen?! :)

Pozdrawiam wszystkich cieplutko i mocno ściskam! :)


______________________________

wtorek, 19 października 2010

KOLEJNE WYPOWIDZIANE SŁOWA

Dziecię moje zaczyna mówić! I to więcej niż tylko 'mama' i 'tata' i inne słówka, którymi na co dzień od jakiegoś czasu się z nami komunikuje. Jak tylko zobaczy coś, co bardzo go zainteresuje, a czego jeszcze nie widział, od razy pyta 'co to???', my odpowiadamy co to, a on próbuje powtarzać :) Zabawne, co potrafi wyjść z jego usteczek w postaci nowego słowa, które tylko dla niego jest czymś tak niesamowitym, że aż nieprawdopodobnym! :)
Albo na przykład, bawiąc się opowiada sam do siebie, do zabawek, komentuje co robi, oczywiście po swojemu, a ja słucham ukradkiem z wielkim zaciekawieniem i staram się by nic mi nie umknęło, skrzętnie zapisując powstałe perełki słowotwórcze :)
I tak w ciągu kilku dni powstały nowe słowa małego eF :) 

aułchta, duśta
 
nie pytajcie mnie co te słowa znaczą, bo doprawdy nie mam pojęcia, ale wypowiadał je z takim przejęciem, że aż sam się im dziwił! :)

Ale są też te bardziej zrozumiałe:

papappp – przepraszam
teścz – cześć
dżimmm – dżip (jeep)
tatotommm – traktor Tom
potom – pociąg

A w niedzielę rano powiedział nam jak ma na imię, ale nie wiem czy potrafię to zapisać więc poczekam, niech poćwiczy, nabierze wprawy, wtedy będzie mi łatwiej :)

* * * 

I na zakończenie, wykonany na zamówienie komplet w jesienne liście, który, w poprzednim poście, obiecałam pokazać :)





... i grupowe :)

* * *

No i candy też mam już gotowe!!! :))) ale niestety aparat jeszcze nie wrócił z naprawy... Mam nadzieje, że w ciągu tego tygodnia jednak otrzymam dobre wieści i go odbiorę, bym mogła w końcu zaprosić Was do zabawy! :)


Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie życząc udanego tygodnia :)
Trzymajcie się zdrowo i ciepło!
Ściskam Was mocno :)


______________________________

poniedziałek, 11 października 2010

BLUSZCZE I JESIENNE LIŚCIE

Pogoda dopisuje! Czy u Was tez jest tak pięknie??? :)
Cudowna polska, złota jesień raczy nas od ponad tygodnia pięknymi promieniami słońca, wdzierającymi się przez szyby do naszego szarego domu... Szarego bo przez to słoneczko widzę, że okna trzeba byłoby umyć, a ja nie mam czasu! :/
Jeszcze tak niedawno ponarzekałam sobie, że stanęło to moje dekupażowanie w miejscu, a teraz mam tyle zamówień, że nie wiem gdzie najpierw ręce włożyć :))) Cieszę się z tego naprawdę bardzo, bardzo!!! :)))
Kręci się coś co lubię i niesamowicie mi dobrze na tej karuzeli :) Wszystko płynie swoim tempem, tak jak być powinno i mam nadzieje, że żadne przeciwności losu dopadać mnie nie będą, czego sobie serdecznie życzę!

I pokażę Wam co zamówił u mnie pewien bardzo sympatyczny Pan :) Kiedyś spodobały Mu się bluszczowe serca, które już powędrowały do Francji, i poprosił mnie o wykonanie kompletu z tym samym motywem :) Zrobiłam deseczkę, serducho i 3 świeczniki. I drugi, podobny komplet, ale już w jesienne liście, dla Jego mamy, pokażę w następnym poście :) Wykonanie tych dwóch kompletów zajęło mi więcej czasu niż myślałam! Ale najważniejsze, że Pan był zadowolony, co dla mnie jest na wagę złota! :)))


( zdjęcia niestety marnej jakości :( mój aparat się zepsuł i żeby moje wytworki nie poszły w zapomnienie pożyczyłam inny aparat, ale chyba gorszy, zatem proszę o wybaczenie... )






* * *

Cały czas patrzę jak grono nowych gości dołącza się i obserwuje mojego bloga, co mnie niesamowicie cieszy :))) Dziękuję Wam! :) 
I dziękuję również za maile! Nie spodziewałam się aż takiej ilości i tak wielu miłych słów! Jestem szczęśliwa, że mam po drugiej stronie tylu fantastycznych i sprzyjających, miłych duszków :)))  Przepraszam, że nie odpisuję od razu... To z powodu ogromnego zaganiania jakie mi ostatnimi czasy towarzyszy. Dziś już na kilka odpowiedziałam, mam nadzieje, że również dziś uda mi się dokończyć :)
I dziękuję wszystkim odwiedzającym za komentarze :) Uwielbiam Was! :)

Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i ciepło!
Ściskam Was mocno, Kochani! :)


______________________________

poniedziałek, 4 października 2010

ZAKŁADKI... I KLAMERKI :)

Słoneczko pięknie świeci, a pogoda wręcz woła by nie siedzieć w domu tylko korzystać! Tak więc zaraz się zbieramy i ubieramy i wychodzimy na spacer :) Niech dziecię nałapie jak najwięcej tych promyczków, póki jeszcze można... :) Nie wiadomo jak długo będzie tak pięknie?


A teraz zdjęcia :) 
Najpierw grupowe: 


... i każda z osobna :)








... i klamerki, które, szczerze mówiąc, o wiele lepiej prezentują się w rzeczywistości niż na zdjęciu!


* * *

 A na zakończenie:   

... dziękuję Wam za miłe słowa i wszystkie komentarze :) Bardzo to miłe i budujące! I witam serdecznie nowe osoby, które powiększyły grono obserwatorów bloga. Dziękuję Wam również za to, że jesteście :)))



I uciekam już, bo czas biegnie, a ja zamiast aktywnie od ponad pół godziny spędzać czas, siedzę i piszę... :)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i przesyłam mnóstwo słońca! :)