Mam sporo pracy, bo nieoczekiwanie wynikły komplikacje domowe, a mianowicie cieknący sufit w kuchni! Dobrze, że od paru dni świeci słońce i moja wizja apokalipsy w tym temacie na razie stała się odległą. Jednak przysporzyło nam to trochę kłopotów, jakby nie było.
Bo, m.in. mam sporą obsuwę czasową z zamówieniem na decoupage... Do sklepiku już wszystko mam, jednak z przyczyn powyższych nie dodarłam w umówionym terminie :( Ale zadzwoniłam, wyjaśniłam, przeprosiłam i mam nadzieję, że wszystko skończy się pomyślnie...
A wykonanie drugiego zamówienia, zajęło mi więcej czasu niż się spodziewałam! Dobrze, że już prawie wszystko gotowe. Teraz schnie, potem się pakuje i w drogę :)
No i małe conieco na Candy też się robi :) I powiem Wam, że bardzo mi się podoba! Aż się zastanawiam czy sobie tegoż nie zostawić...? ;))) Ale nieee, nieee, Kochani... słowo się rzekło i za niedługo oficjalnie Wam je zaprezentuję :)
Tymczasem takie oto świeczniki zrobiłam jakiś miesiąc ponad temu. Chciałam żeby były delikatnie wycieniowane, ale nie wiem czy mi się to udało... Surowe drewno z reliefem gałązki bluszczu wycieniowane patyną olejną :) Mam nadzieję, że spodobały się osobie, której zostały podarowane...
I to chyba wszystko na dzisiaj...
Mam nadzieję, że uda mi się choć wieczorkiem do Was zajrzeć i zostawić po sobie parę słów, bo ostatnio podczytuję cichaczem :)
Pozdrawiam Was Kochani bardzo serdecznie i dziękuje Wam, że tu jesteście :)
Buziaki i miłego popołudnia :***
P.S.
Udało mi się zmienić kolory linków, tralalalala :))))))))))
Wprawdzie musiałam napisać do Bloggera, ale trafiłam na bardzo miłego Pana, który wyoślił mi co nie stykało :))) I już teraz styka! :)
______________________________