PROSZĘ - nie kopiuj !

Protected by Copyscape Online Plagiarism Check

sobota, 22 stycznia 2011

SINGER... i podziękowania :)

Długo czekałam na tą chwilę, za długo! Ale w końcu jest, udało się :) Mam mojego utęsknionego, wymarzonego Singera :)))
Wrócił na swoje miejsce, z którego go zabrano jakieś dwadzieścia lat temu... Jeszcze jako mała dziewczynka kręciłam w ramach zabawy jej (bo to ona, maszyna :) ) kołowrotkiem, ku radości byłej właścicielki i negującym spojrzeniem mojej mamy, która bała się, że coś mogę popsuć...
Pamiętam kolorowe kredy w wysuwanych szufladkach. Były białe oraz błękitne i różowe, te najbardziej utkwiły mi w pamięci :) Czasem Pani Minka (miała na imię Wilhelmina :) ) pozwalała mi rysować nimi na kartce, ale tylko chwilkę, bo nie miała więcej... Dawne to czasy i piękne :) Szkoda, że część tych wspomnień przykrywa mi mgła...

Po śmierci Pani Minki, a jeszcze wcześniej jej męża, moja mama odziedziczyła ich mieszkanie, w którym ja teraz mieszkam. Szanuję je i kocham, nawet jeśli czasem bywa problematyczne... :) Znam je od dziecka.
Znam tu każdy zakamarek, każdą nierówność, każdą szczelinę w parkiecie, który miejscami skrzypi i wiem gdzie stawać by tego unikać :)
Znam zapach starych książek, które tu zostały, a na ścianie w holu wiszą fotografie poprzednich właścicieli. Jeszcze wiele rzeczy będę tu odkrywać i niejednej pewnie nadam drugie życie...

Tak więc wróciła Singerka na swoje miejsce, po niemal dwudziestoletniej przerwie, wróciła do swojego domu! Ma teraz nową panią :)
Zajmę się nią, żeby przynajmniej w połowie odzyskała swój poprzedni wygląd.
Tam gdzie przebywała nikt jej nie odwiedzał, nie doglądał. Jest nadgryziona zębem czasu, miejscami bardzo! Po obu stronach stolika brakuje szufladek, a rynienka po środku jest z lewej strony naderwana i opada. Z samej maszyny ktoś wymontował mechanizm i tego niestety już nie odtworzę, ale postaram się w jakiś sposób ukryć/zakryć tę pustą część!
 
zdjęcia są zrobione zaraz po przywiezieniu, wczesnym wieczorem, tak więc tym razem fotki z lampą błyskową i przy sztucznym świetle! maszyna nie jest nawet przetarta ściereczką! chciałam oddać jej stan faktyczny, niestety... nieładny i brzydki.

 




Jak widzicie sporo pracy mnie czeka i, niestety, nie od razu się za wszystko zabiorę... Na początek dobrze ją wyczyszczę i poczekam do wiosny. Wtedy będę miała gdzie się nią zająć :)

*   *   *

Kochani, chciałam Wam wszystkim bardzo, BARDZO serdecznie podziękować! 
Nie spodziewałam się, że aż tyle osób zainteresuje się moim candy :) Szczerze mówiąc, liczyłam na grupkę maksymalnie 20 osób, a zainteresowanych jest o połowę więcej!!! :) Cieszę się ogromnie, że jesteście, że zaglądacie :)))
Niesamowicie miło jest też patrzeć na wciąż powiększające się grono osób obserwujących bloga! :) 
Kochani, nie zawiodę Was tą nagrodą niespodzianką, obiecuję! :)

Ja wiem, że to tylko candy i po części były takie zasady, ale serce mi się raduje gdy patrzę i widzę, że nie jestem tu sama, że ktoś poprzez swój mały awatar zaznacza swoją obecność, tym samym dodając mi skrzydeł! Dziękuję Wam :)
A poza tym, mogę teraz, w końcu, do każdego z Was dotrzeć i poznać również Wasze blogi :)

Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie!
Życzę miłego wieczorku i udanego weekendu :)
A babciom i dziadkom, z okazji Waszego święta,  życzę zdrowia, miłości, uśmiechu i samych serdeczności !:)

foto: internet :)


Moc uścisków przesyłam ! :)
Mariola


______________________________

13 komentarzy:

  1. Pamiętam taką maszynę z dzieciństwa!!! Wtedy uważałam, że jest starodawna, a dziś uważam, że miała swój urok...

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Mama też miała podobną maszynę, ale brat ją przechwycił...nogi przerobił na stolik, a mechanizm oprawił trochę inaczej, ale ponoć nadal działa...jako dziecko zaczynałam od szycia papieru :) i plątania nitek w bębenku :) teraz mam niby nowoczesną jakąś, ale nie potrafię jej za bardzo okiełznać. W międzyczasie był też nieudany model łucznika, na którym trochę nerwów postradałam..szyjąc okazjonalnie.
    Wykrój myszy będzie później jak go znajdę i będę miała czas go przesłać, ponieważ dziś w nocy wyjeżdzam na tydzień. Pozdrawiam, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Mariolu, dzięki również za odwiedziny i komentarz! ja dopiero raczkuję, zarówno w decoupagu, jak i blogu. Daleko mi jeszcze do Was wszystkich. ale co tam, jakoś trzeba zacząć.
    Maszyna jest piękna, i ma duszę, z pewnością znajdziesz dla niej wspaniałe miejsce! Szyłam kiedyś na takiej proste rzeczy (bo innych nie potrafię ;).
    Pozdrawiam serdecznie, Ewa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj widac ,ze wiele przeszla przez te lata, ale Ty sie nia na pewno dobrze zaopiekujesz :)

    Rowniez dziekuje za odwiedziny i komentarz, zapraszam czesciej :)Co do pytania o pokrowiec, to tak, szylam go sama. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz duszę i rękę do takich cudeniek. Pianino ma się dobrze, więc i maszyna się zadomowi :)
    Ja głaszczę codziennie moją maszynę do pisania na dzień dobry i obiecuję jej, że niebawem znów coś razem wystukamy :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś Szczęściarą, wiesz?!
    Mieć takie CUDO w domu, to niesamowita sprawa!
    Już nie mogę się doczekać, gdy odrestaurujesz tego Singera...
    Powodzenia!:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się też marzy "Singierka"...może kiedyś zdobędę :)
    A ty masz wspaniałe wspomnienia związane z mieszkaniem, sąsiadką i maszyną.
    *Pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, dzięuję za miłe słowa u mnie..

    Wiesz, u mnie to co tydzień taki Targ jest. Nie jestem na każdym bo nie miałabym już miejsca w domu..:)

    Ale bywam czasami (uwielbiam) i, wygrzebuję takie to właśnie cacuszka..

    A chińszczyzna, no tak, tylko na talerzu..:)
    Pozdrawiam Ula

    OdpowiedzUsuń
  9. Milky - ojjj, ma swój urok, ma... zdecydowanie! :)))


    Niebieskości - ja też ją na stolik przerobię :) innej opcji nie ma! będzie na nim stała moja nowa maszyna :))) a samą Singerkę wyeksponuję w jakimś miłym miejscu jako przedmiot wiekowy, dekoracyjny i sentymentalny :)))


    Ewkiki - każdy kiedyś zaczynał... trzeba dać sobie tylko czas, by się dobrze zadomowić :)
    ja też szyję tylko proste rzeczy, nie umiem nic co jest bardziej skomplikowane niż woreczek :) ale uczę się pilnie :)))


    Kulinia - ktoś kto miał ją tylko przechować po prostu nie dopilnował i zwyczajnie została rozebrana na części, tak podejrzewam...
    i mam do tego kogoś wielki żal... bo ja dbam o cudze rzeczy bardziej niż o swoje! nie każdy jednak jest tego samego zdania...
    ale jest już u mnie i dobrze się nią zajmę :)))


    Virginio - ja tą Twoją maszynę głaskam myślami codziennie odkąd ją zobaczyłam! Jest PIĘKNA!!! Koniecznie daj mi znać jeśli gdzieś się przypadkiem na drugą podobną natkniesz, nie musi być sprawna... wystarczy, że po prostu będzie :)


    Zuzik - wiele pracy mnie przy niej czeka, ale zrobię co będzie w mojej mocy :) dziękuję :)


    Ivcia - marzenia się spełniają, wierz mi! :)
    a wspomnienia mam naprawdę piękne... :)


    Toskaniau - ha ha :))) rzeczywiście, chińszczyzną na talerzu nie pogardzę, absolutnie! :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Very nice sewing machine.:)
    I sew with an old Singer.It is from my grandmother.It still works.:)
    They put a motor to work with.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bernadett - my neighbor has this machine and it works:) I do not have the same luck ... let's just mine is so I can look at it:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej... Ja też mam takiego Singera - co prawda nie mam takich wspomnień z nim związanych, dostałam go od kogoś. Maszyna stoi na szafie a do nóżek zrobiłam blacik i stoi na nim komputer. A moje dziecko uwielbia siedzieć pod spodem i kręcić kołem - ja oczywiście muszę pohukiwać, żeby sobie palców nie przyciął :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Yvette - wiesz, że mnie to też czeka? :) tzn. siedzące dziecko pod i kręcące kołowrotkiem!! :)
    moja maszyna też się do szycia nie nadaje już, więc stolik z niej zrobię pod nową maszynę :)))

    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i za każde słowo pozostawione w komentarzu. Ogromnie się cieszę, że jesteś tutaj razem ze mną ♡